Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi art75 z miasteczka Świętochłowice. Mam przejechane 73212.68 kilometrów w tym 2040.05 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.69 km/h - a co się będę spieszył;).
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl Follow me on Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy art75.bikestats.pl
http://zaliczgmine.pl/img/maps/map-57-s.png

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
80.26 km 10.00 km teren
04:05 h 19.66 km/h

Czwartek, 14 lipca 2011 | Komentarze 0

Po pracy mam dzisiaj sporo czasu, ażeby pojeździć co nieco; startuję do Bytomia. W jednym ze sklepów rowerowych wypytuję o rowery dziecięce... Asortyment w tym zakresie jest, powiedzmy, umiarkowanie zróżnicowany. "No ale przecież to już koniec sezonu!" - konstatuje Pani w sklepie. W pierwszej chwili myślałem, że albo ja się przesłyszałem, albo Pani się przejęzyczyła, ale ne: Pani jest przekonana, że początek lata to już koniec sezonu rowerowego. Z takim podejściem to chyba tam nie pohandlują...

Nie znalazłem tego, o co mi chodziło, udaję się w kierunku Bytomskiej plejady, po drodze obserwując, jak postępuje budowa obwodnicy w tym miejscu. Jedno już wiem: rowerzyści lekko tu mieć nie będą, gdy już to ukończą...

Rzutem na taśmę dojeżdżam do CH Plejada (niełatwo tu trafić rowerem, ale się udało, ledwo wszedłem do środka, lunął porządny deszcz.

Przeczekawszy burzę, znalazłwszy i kupiwszy jakąś koszulę jadę dalej, przez Miechowice i Stolarzowice w kierunku Radzionkowa, Piekar i Świerklańca, gdzie eksploruję tamtejsze szutry, większość niestety kończy się ślepo i najczęściej trzeba wracać tą samą drogą. W Wymysłowie uciekam pod wiatę przystanku autobusowego, bo znowu zaczęło lać - i nie zanosi się na szybki koniec (nie wiem jak to się stało, że nie wziąłem ze sobą peleryny przeciwdeszczowej). Jest za to czas na przejrzenie książki zakupionej w Empiku :).

Przestało padać (i gzrmieć). Jedzieny dalej; już myślałem, że uda mi się dotrzeć bez moknięcia do domu, niestety w Wojkowicach burza rozszalała się na nowo - ze zdwojoną siłą. Znowu pod wiatę. Stoję na przystanku "Żychcice pętla" - w miejscu, gdzie kiedyś znajdował się końcowy przystanek linii tramwajowej nr 25, niestety zlikwidowanej. W miejscu, gdzie stoję znajduje się w zagłębieniu, w związku z czym na skutek nawałnicy szybko zbiera się w nim woda, studzienki nie nadążają z jej odprowadzaniem, tworzy się rozlewisko. I co robią kierowcy? Oczywiście wjeżdżają z impetem w wodę, rozbryzgując ją na boki, w tym na stojących na przystanku ludzi. Kretyni. A im większy wóz, tym oczywiście większa prędkość. Tym samym schowałem się pod wiatę jeszcze w miarę suchy, wyszedłem spod niej zupełnie przemoczony... Szkoda gadać...

Wreszcie deszcz ustał i można było ruszyć w stronę domu. Druga część dzisiejszej trasy ułożyła sie w wycieczkę szlakiem zlikwidowanych linii tramwajowych, w Brzezinach "ósemka" też już nie jeździ... Po przebrnięciu przez m.in. jeszcze dwa jeziorka docieram do domu. W międzyczasie ubrania nieco podeschły...


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa byloi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]